PODUCHOWE WYZWANIE

Na przełomie lata i jesieni zeszłego roku podjęłam się pewnego wyzwania, które polegało na uszyciu poduchy do karmienia bliźniąt. O tym, jak ją zaprojektowałam i jak to się stało, że w ogóle zrodził się taki pomysł 💡 można przeczytać tu. Z tego wpisu dowiecie się, jak została uszyta poducha i jak zostały dobrane materiały do niej.

POTRZEBNE MATERIAŁY

Przed zakupieniem materiałów musiałam określić, jakie ich ilości są mi potrzebne. Ogólnie na poduchę trzeba było zdobyć:
– materiał na przednią część;
– dwie różne tkaniny na poszwę do tej części i na część tylną;
– dwa ekspresy;
– gumkę majtkową;
– wypełnienie.

Jeśli chodzi o tkaniny, to trzeba było określić, ile jej metrów będę potrzebować. W tym celu rozrysowałam sobie schematycznie wykroje, dobrałam wymiary i sprawdzałam, na jakiej powierzchni się zmieszczą. Na części zewnętrznej postanowiłam użyć dwóch materiałów, z których wcześniej szłam literki – czerwonego w białe kropeczki i bocianków. Musiałam więc w takim wypadku określić, na ile starczy mi tego, co mam, a ile trzeba dokupić. Kiedy już wszystko sobie obliczyłam, mogłam zrobić tkaninowe zakupy 🛍. Na przednią część kupiłam białą tkaninę bawełnianą, taką jak na prześcieradło.

Potrzebne było jeszcze wypełnienie. Tym razem nie mogłam już liczyć na to, że starczy mi tego z moich poduszek. Na szczęście miałam tyle czasu, że mogłam zamówić 2kg kulek silikonowych. W dodatku okazało się,  że mam możliwość odbioru osobistego w swoim mieście. Co jeszcze? Ekspresy i gumka. Gumkę miałam w swoich zapasach, ale po ekspresy musiałam się udać do pasmanterii. Do przedniej części poduchy kupiłam biały o takiej długości, żeby spokojnie przeszła pięść. Do poszewki wzięłam czerwony – mniej więcej tak długi, jak wysoka miała być poduszka. Nie wiem, czy już się domyślacie, ale to był błąd…

SAMO SZYCIE…

Zaczęłam od szycia przedniej części poduszki. Musiałam rozłożyć tkaninę na podłodze, żeby narysować wykroje – takie to wszystko było duże. Kiedy miałam już wszystkie osiem części, zabrałam się za fastrygowanie. Oprócz połączenia ze sobą wszystkich kawałków, wstępnie przymocowałam także ekspres. Zszycie części na maszynie sprawiało drobną trudność tylko na zaokrągleniach. A suwak… podobno do suwaków krytych są specjalne stopki. Da się je również wszyć także za pomocą zwykłej. Musiałam jednak wcześniej dokładnie sfastrygować swój suwak oraz wszywać go bardzo uważnie. Dzięki ekspresowi łatwo było wkładać wypełnienie do środka (całymi pięściami). A kiedy już je włożyłam, wystarczyło zasunąć. Żadnego zaszywania 😉 Uff, jedna część gotowa.

Z poszwą było trochę więcej zachodu. Oczywiście postępowanie było podobne: najpierw fastrygowanie, potem szycie na maszynie – z tym, że tu miałam zamiar jeszcze doszyć rzepy i kieszonkę. Nie było to jednak aż takie trudne. Kieszonkę zrobiłam z dwóch warstw materiału – tak, żeby od środka kieszonki też była widoczna prawa strona tkaniny. Na górze tego kawałka wszyłam gumkę. Rzepy przyszyłam po bokach: trochę za słabo, ale ostatnio to poprawiłam i dodałam przeszycia w poprzek. Największą katastrofę, ból i smutek miałam z ekspresem, który okazał się za krótki. Tak się cieszyłam, że mi się udało go wszyć – i nawet równo, i ładnie. A tu trzeba pruć… i od nowa. Zapamiętać – podczas szycia trzeba myśleć trzy kroki do przodu. Kupiłam dłuższy suwak i wszyłam – co zrobić…
Poszewka gotowa, pozostał dość finezyjny kształt tylnej części. Tam dodatkiem były tylko rzepy.

***

Trzy części gotowe. Bałam się trochę, że poducha nie wejdzie w poszwę, ale na szczęście się udało. Przy pierwszej okazji zawieźliśmy moje dzieło do nowych właścicieli. Po tych kilku miesiącach mogę powiedzieć, że poducha się sprawdziła i nadal się sprawdza. Dzieci nadal się mieszczą (a mają już jedenaście miesięcy!) i teraz mleko jedzą prawie wyłącznie na niej. Czasem poducha służy także jako zabawka, kojec czy oparcie.

Spread the love