Tydzień temu zaproponowałam pewien sposób na serię szybkich obiadów ukrytych w lodówce. Teraz nawiązując do tego, chciałabym przedstawić, co tam konkretnie można powlewać. Jakie zupy zrobić sobie na zapas. Ogólnie to jest ich mnóstwo. Ja przedstawię te, które udało mi się już upichcić. Ilość składników musicie dostosować do Waszego dużego gara. Ja zwykle jak chodzę po straganach z warzywami w głowie mam mój garnek i zastanawiam się, ile tego się tam zmieści. Będę starała się za to podać, z ilu mniej więcej składników wyszła mi dana ilość słoików (litrowych). No to w drogę, na pierwszy ogień idzie zupa krem z cukinii, bo robiłam ją dość niedawno.

DLACZEGO ZUPA KREM Z CUKINII?

Po pierwsze dlatego, że ostatnio cukinia jest warzywem, które na stałe gości w mojej lodówce. Jest to cudowne warzywo, które stosuję zarówno na surowo, jak i w obrobionej formie. Da się ją wykorzystać na tyle sposobów! Jestem więc na tyle przywiązana do cukinii, że zupy z jej udziałem nie mogło zabraknąć!
Po drugie obecnie zrobił się sezon na cukinie. I w sumie nie chodzi tylko o to, że jest tania (a jest), ale też o to, że nawet dziadek mi z ogródka przynosi dorodne okazy. No trzeba to wszystko jakoś wykorzystać.
Po trzecie nadal jest we mnie wspomnienie pysznego kremu z cukinii, jaki jadłam w pewnej uroczej knajpce w Bratysławie (nazywała się chyba Nervosa). Pamiętam, jak byłam dzień wcześniej niezadowolona z obiadu, który jedliśmy przy głównym deptaku starówki. Trafiliśmy wtedy na coś drogiego i niezbyt smacznego. Dzień później szliśmy na zamek i po drodze trafiliśmy do miejsca, które polecamy. Znakiem rozpoznawczym są siedzenia w kształcie dłoni. Okazało się, że do pizzy, którą wybraliśmy dołączona jest jeszcze genialna zupa krem z cukinii, w ramach zestawu dnia.

Czego potrzeba?

Mi wyszło 4,5 słoika zupy, na taką ilość potrzeba mniej więcej:
– 4-5 cukinii
– pół główki czosnku
– cebula
– puszka groszku (dodałam ją, żeby zwiększyć objętość, nie jest konieczna)
– mała śmietana (lub coś innego do zabielenia)
– bulion (ile? tyle, żeby zakryło cukinię – trzeba oszacować, ile nam wejdzie do gara)
– ja dodawałam jeszcze warzywa z bulionu (jeden seler, jedna pietruszka, jedna marchewka – ale raczej nie są one konieczne)
– masło/olej kokosowy/olej rzepakowy
– przyprawy (sól, pieprz i co tam jeszcze lubicie)

Jak zrobić?

Ja najpierw gotuję sobie bulion z kości/mięsa, marchwi, pietruszki i selera z dodatkiem soli, pieprzu, liścia laurowego i ziela angielskiego. Ale jak ktoś ma na to inny sposób, to może zacząć od właściwej treści zupy. A wygląda to tak: na dnie gara rozgrzewamy masło/olej kokosowy/olej rzepakowy (kiedyś to było po prostu masło, ale ostatnio jest takie drogie, że albo okazuje się, że kogoś nie stać, albo olej kokosowy zaczyna być całkiem opłacalną opcją 😉 ). Na tłuszcz wrzucamy posiekaną cebulę i wyciśnięty/posiekany drobno czosnek. Jak cebula się zeszkli, to dokładamy te olbrzymie ilości rozdrobnionej cukinii i wsypujemy groszek. Teraz jest czas, żeby wszystko się podusiło. Tak z 20 minut. Jak się boicie o garnek, możecie wlać trochę wody na dno. Jak cukinia trochę zmięknie, to zalewamy ją bulionem – tak, żeby ją zakrył. Tym razem czekamy, aż zupełnie zmięknie i wtedy używamy blendera. Krem możemy zabielić śmietaną lub czymś innym (mleko kokosowe). Dodając śmietany uważamy, żeby jej nie zwarzyć – czyli najpierw zupa do śmietany, a potem wszystko do zupy. Gotowe! Podajemy na przykład z grzankami, serem żółtym i oliwą. Albo bez oliwy. Albo posypujemy czarnuszką. Tak naprawdę to co kto lubi 🙂 – wtedy jest najlepiej.

Smacznego!

 

 

Spread the love